Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdały wówczas wszystkie wasze piękności?... Kilka włosów więcej zmieniłoby bieg historyi. Holofernes Judytę wyrzuciłby za drzwi, Rzymianie, gonieni przez Sabinki, nauczyliby się tylko uciekać, Sokrates Xantypie rozbijałby garnki na głowie i nie śpieszył z odwiedzinami do Aspazyi, Olimpia biłaby się o miłość z Herkulesem, jak dwaj dorożkarze o pasażera. Ze wszystkich wreszcie poezyi, jakie złożono dotychczas u stóp płci nadobnej, uwieczniłby się chyba tylko następujący dwuwiersz:

„Gdy cię nie widzę — nie wzdycham, nie płaczę,
„Ani tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę...“

Z rozmyślań tych musimy brać naukę, że nawet emancypacya dobrą być może tylko w pewnych granicach. Szczęściem nasze damy o przekroczeniu ich nie myślą. Pragną one z „rodem jaszczurczym“ współzawodniczyć tylko w ukształceniu i pracy, niekiedy w rozrzutności i niemyśleniu o jutrze, co znowu, ze względu na obyczaj miejscowy, tak wielkim grzechem nie jest. Dla nich więc nie stanowi groźby pobyt brodatej dziewicy w Warszawie, lecz tylko pierwsze ostrzeżenie.
W bogatej jednak kobiecej naturze pojawia się niekiedy pewna psychiczna właściwość, odpowiadająca fizycznej brodzie. Mamy tu na myśli tak zwaną ciętość, chorobę, która zwykle trapi dorastające i pieszczone panny, a przez nie społeczeństwo ludzkie.
Interesujące istotki z tej kategoryi są prawdziwą plagą towarzystw. Damulka taka zna wszystko i o wszystkiem dysputuje. Poprawia w datach