Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

1. Jest rzeczą więcej niż prawdopodobną, że prędzej lub później Warszawa znudzi się jałmużnami, które tylko przysparzają ubogich zamiast zmniejszać ich liczbę. Znudzenie to nastąpić może dziś lub jutro, zarząd więc instytucyi dobrze zrobił drąc łyko dopóki się da i okładając nadetatowym podatkiem tych, którzy w roku przyszłym może nie zechcą nawet etatowego zapłacić.
2. Pobieranie opłat wyższych nad ogłoszone, jest zgodne z moralnością; nastręcza bowiem płacącym zastosowanie się do maksymy: „Niech nie wie świat o twoich dobrych czynach.“
3. Taż sama co wyżej operacya finansowa nie jest żadnem nowatorstwem, a tem samem na miano herezyi nie zasługuje. Znamy sklepy, w których sprzedają parasole po dwa ruble, na parasolach tych jednak pisze się l rubel wielką cyfrą, a 99 kopiejek małemi. Gdy naiwny interesant wchodzi do sklepu po parasol za rubla, wówczas tłómaczy mu się jego pomyłkę, a gdy położy dwa ruble na stole, wówczas mówi się: „Będziesz pan dobrodziej miał kopiejeczkę u nas.“
Widzimy więc, że nasze instytucye dobroczynne, którym często zarzucano niepraktyczność, weszły teraz na drogę najświeższych ulepszeń, znanych dobrze w handlu detalicznym. A czy podobna gniewać się za reformy?...
Przechodząc do samego widowiska, zaznaczyć musimy, że jak zwykle odbyło się ono świetnie, a nawet przeszło wszelkie oczekiwania: trwało bowiem aż cztery godziny.