Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie wątpimy, że wydawca się znajdzie. Tłómacz obliczył, że przy średnim druku i małych polach zajmie ono około 50 arkuszy, a ileż to dzieł podobnych wydaliśmy dotychczas?
Widzę przed oczyma mej duszy cały szereg firm księgarskich, zapytujących o cenę rękopismu. Oto nasza spółka, chluba kraju, która tyle już zrobiła dla niego, a tyle jeszcze ma zrobić... Oto nasi młodzi wydawcy! nazwiska ich dziś jeszcze nie znane, ale jedno trafnie wybrane dzieło zrobi ich sławnymi i kieszenie zapełni mamoną.
Panowie, dość już!... Wszyscy Milla wydawać nie mogą!
Bliższa wiadomość u mnie, albo u tłómacza.


∗                              ∗

Z liczby pism prowincyonalnych, już istniejąsych i powstających, którym nawiasowo życzymy wszelkiego powodzenia, zrobimy z kolei reklamę Gazecie Kieleckiej.
Pismo to od czasu do czasu pomieszcza cenne materyały do statystyki swej gubernii, ma dobrych korespondentów, wcale przyzwoitego brukarza (nowy typ felietonisty), zwróciło zaś naszą uwagę nowością, której nie spotkaliśmy gdzieindziej. Oto pomieszcza ono zarysy obyczajów żydowskich, jak n. p. rzecz o szkołach i o ślubach tej ludności.
Dla uspokojenia tych, którzy domyślają się, że za uszami ukrywam pejsy, jadam chałę i nie zdejmuję czapki w pokoju, dodać muszę, że jestem dobrym katolikiem, niezgorszym szlachcicem, a co