Strona:Bolesław Prus-Najogólniejsze Ideały Życiowe.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pośrednictwem znajomych, aż kapitalista dał się przekonać i w owej okolicy założył cementarnią, która jemu i panu D. i miejscowej ludności wcale nie złe przynosiła zyski.
Dla zaokrąglenia trzeba dodać, że panowie A., B. i C. dziwili się „szczęściu“ pana D. i wzdychając, mówili między sobą: „jemu się tak zawsze wiedzie...“ Zaś marzyciel, p. E., zawołał:
— Taki zawsze będzie robił pieniądze, bo zawsze myśli o geszeftach!...
Z powyższego przykładu wynika wniosek, że: w życiu codziennem tacy ludzie przyczyniają się do powiększenia ogólnej pomyślności, albo przynajmniej sami „robią interesa“, których dusza posiada pewne specyalne zalety.
Pan A. sam „nie zrobił interesu“ i nie przyłożył się do zbudowania cementarni, ponieważ jego życie duchowe redukuje się do wrażeń i odruchów. Toż samo pan B. i C. „nie mieli szczęścia“ i nie zrobili innym nic dobrego, gdyż jeden posługiwał się w życiu tylko myśleniem nałogowem, a drugi powtarzaniem tego, co mówili inni.
Czwarty towarzysz wycieczki, pan E., wprawdzie umiał myśleć samodzielnie, nawet fantazyować, mógłby więc zostać poetą albo powieściopisarzem, ale nie mógł stworzyć nic praktycznego, ponieważ ulegał nie ideom, ale przywidzeniom. I dopiero piąty z nich, pan D., zrobił rzecz użyteczną dla siebie i kraju, nie dla tego, że był „szczęśliwym geszefciarzem“, ale że:
Umiał myśleć samodzielnie.
Umiał obserwować, co się dokoła niego dzieje.
Miał wielką ideę praktyczną: „powiększenia bogactw krajowych“.