Strona:Bohdan Dyakowski-Z puszczy Białowieskiej 1908.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kają, a niedźwiedzia nie boją się tylko dla tego, że go niemu w puszczy; polują za to na niewinne i niegroźne kwiaty.
— Ej! Kazik, Kazik! nie bądź tak złośliwy. A kto to deklamując „Pana Tadeusza“ — sam sobie sporządził wieniec dębowy?
— Józiu, fotografuj „Batorego“, — komendował Janek, — nie żałuj klisz, póki są!..
Zdjęto więc i „Batorego“.
— A teraz dokąd pójdziemy?
— W tej części puszczy mamy jeszcze bardzo ciekawe uroczyska, jeden z najdzikszych ostępów, zwa- Nieznanowem. A znajdziemy tam prawdziwe cisy i... moc storczyków.
— A co, nie mówiłem? — żartował dalej Kazio, — więc po to będziemy brnąć przez trzęsawiska i przejdziemy „wielki wał pniów, korzeni“, żeby w nim polować na... storczyki.

Cóżby rzekł na to stary Rejtan, gdyby ożył?
Wróciłby do Lachowicz i w grób się położył!

Chodźmy, chodźmy, jednak, wy niszczyciele białowieskiej flory!