Strona:Bohdan Dyakowski-Z puszczy Białowieskiej 1908.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziano się o tem przypadkiem przed laty kilkudziesięciu.
O zwaliskach tego zamku, jak o wszystkich prawie zamkach, istniały podania, że w podziemiach ich znajduje się wielkie skarby, których pilnują złe duchy; że nocami skaczą tu błędne ogniki po kamieniach; że tu króluje nie czysta siła i inne tym podobne opowieści. Przesądny mieszkaniec puszczy unikał tych zwalisk nocami, a, jeśli nie mógł ich wyminąć, to żegnał się ze strachem i starał się oddalić, jak najprędzej.
Byli jednak i tacy, którzy drwili z zabobonów, ale wierzyli w zakopane skarby. W r. 1825 pewien obywatel z okolic puszczy zapragnął je posiaść. Podkradał się więc tu nocami i kopał. Ale gdy raz został dostrzeżony przez jednego ze strzelców puszczańskich, przestraszył się odpowiedzialności, jaka by go mogła czekać za kopanie na gruncie rządowym, i sam pośpiesznie doniósł do gubernii, że według jego przypuszczeń w uroczysku tem zakopane są skarby. Zjechała wówczas umyślne komisya rządowa z Grodna, rozkopała grunt, nie znalazła jednak żadnych skarbów, lecz jedynie mnóstwo ludzkich grobów, których istnie-