Strona:Bohdan Dyakowski-Z puszczy Białowieskiej 1908.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W owych to czasach nie tylko kraj nasz, ale i cała Europa środkowa przedstawiała jedną olbrzymią puszczę, dziewiczą i bezludną, zamieszkałą jedynie przez dzikie zwierzęta. Był to jakby jeden wielki zwierzyniec, jedno królestwo zwierząt, w którym panowały, siejąc grozę i trwogę, najmocarniejsze szabi ówczesne: drapieżny niedźwiedź, okazały tur, potężny żubr — te Mickiewicza „puszcz imperatory“, które jakoś wczoraj tak niefortunnie poplątały się w głowie Józiowi.
— Ja pamiętam to dobrze, wyrwał się Kazio i zaczął deklamować:

W samym środku (jak słychać) mają swoje dwory:
Dawny tur, żubr i niedźwiedź, puszcz imperatory;
Około nich, na drzewach, gnieździ się ryś bystry
I żarłoczny rosomak, jak czujne ministry;
Dalej zaś, jak podwładni, szlachetni wasale,
Mieszkają dziki, wilki i łosie-rogale;
Nad głowami sokoły i orłowie dzicy,
Żyjący w pańskich stałów, dworscy zausznicy.

— Tylko że wtedy, dodał Janek, nie potrzebowały one kryć się w samym środku puszczy, w niedostępnych matecznikach i ostępach, ale mogły w każ-