Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prawia z powodu dnia urodzin jednej z najsympatyczniejszych. — O niej zapewne słyszałeś, bo słynie na ziemi z tego, że opiekowała się biednym małym Kopciuszkiem; ona czuwa nad sierotkami i ubogim dzieciom w noc wigilijną przystraja w lesie choinki...
Na wesołej polance zebrało się niezliczone mnóstwo dziwnych, mniejszych i większych, ale nad wyraz wdzięcznych, skrzydlatych duszków, które pląsały w kółko, pobrawszy się za ręce, jak robią to małe dzieci, gdy je napadnie wesołość i gdy są w wielkiej ze sobą zgodzie. Niektóre chodziły parami, albo wykonywały tak zwanego młynka; albo też zgrabnie bardzo skakały przez szybko rękami obracaną tęczę — jak to często się widuje w ogrodach miejskich dziewczynki skaczące przez zwyczajny sznurek. Najwięcej ich rączo biegało na wyścigi, obsypując się wzajemnie płatkami z kolorowych świetlistych iskierek i oplątując wstęgami z słonecznych lub księżycowych promyków. Śmiech się rozlegał i wrzawa nie do opisania.
— To jest zabawa w »gwiezdne confetti«, której tak lubią oddawać się wróżki — tłumaczyła królewna.
Z krzaków strzelały co chwila przeróżne światła magiczne, lepsze od ogni bengalskich