Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łopatą, wkładał mu do głowy pierwsze zasady arytmetyki, krnąbrny malec, który słuchał niechętny i niezważał na świetność tych wywodów, zerwał się nagle z niecierpliwością i zawołał:
— Nie nudź mnie pan już więcej, panie profesorze, a za to pokażę ci, gdzie znajduje się gwiazda, nad której szukaniem ślęczysz tyle lat, patrząc w soczewki teleskopu lub gubiąc się w cyfrach twojej zawiłej wiedzy. Oto tam! — rzekł, wskazując palcem w pewną stronę nieba. — Skieruj lunetę tam i tam (tu dał potrzebne naukowe wyjaśnienia w wybornej terminologii).
Niegrzeczność ta ubodła mocno astronoma. Wyszedł gniewny, oburzony. Ale wieczorem ustawił odpowiednio teleskop — i dokonał wielkiego odkrycia, które zjednało mu rozgłośną na obu półkulach ziemskich sławę.
I nikt na globie całym się nie domyślał, że to było odkrycie nie przesławnego uczonego, ale jakiegoś potworka....
A ponieważ potworek miał na sumieniu niejedną podobną sprawkę, cóż więc dziwnego, że go tak nielubili ludzie. Trudno zresztą byłoby się zdobyć na wyraźnie zdeklarowane przeciw niemu uczucie. Wzbudzał wstręt, ale i podziw, po-