Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jemu dziecku. Ode mnie! Gdzie on ucieknie? Jak wszyscy naraz zaczną uciekać, to miejsca zabraknie na świecie! Jak wszyscy zaczną uciekać, to kogo będą zabijać? Kogo? Lepiej siedzieć w domu razem i czekać. Będzie, co Bóg da. A razem zawsze raźniej.
— Raźniej żyć czy raźniej ginąć? — Wuj Jehuda przerwał krzyk matki i zatkało ją na chwilę.
— E, co to wszystko znaczy — mówiła już innym tonem. — Ecie-pecie! Nie oddam swego dziecka na poniewierkę, żeby tam nie wiem co.
— Ćśś, bez paniki — mówił ojciec. A dziadek ciągnął swoje dalej:
— Już czas, już czas — szeptał. — Nikt żywy tutaj nie zostanie. Dawid, zapomnij o tym, że jesteś Żydem. Żeby żyć, trzeba zapomnieć. Ty mnie słyszysz, Dawid? Żyj... Żyj jak wściekły pies i biegaj po polu z daleka od ludzi, ale żyj. Nikogo, niczego się nie bać. Kto się boi, przepada. Kto się boi, traci głowę. Uciekaj i żyj.
Ogarnął go lęk; słowa i głos dziadka brzmiały jak klątwa rzucona na jego głowę. Teraz oto klątwa padła i on musiał ją na siebie przyjąć.
— Zostaniesz sam. Twój ojciec słaby, miękki. Dwa razy pomyśli, zanim raz postawi nogę. A dzisiaj nie można tak. Dawid, czy ty mnie słyszysz? Nie myśleć, żyć. Żyć, aby uciekać. Uciekać, żyć i uciekać. Jak będą złorzeczyć na Żydów, milcz. Jak będą szydzili z Żydów, milcz. Zamknij oczy i uszy na wszystko. Zapomnij, kim jesteś, kim ojciec i matka twoja. Zapomnij, kim byli twoi dziadowie. Niech ci powieka nie drgnie, kiedy zobaczysz swoich pędzonych do dołu. Odwróć się z tego miejsca i idź. Dawid, czy ty mnie słyszysz. Masz mieć kamień zamiast serca. Sły-