Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uważa, że w Piśmie świętym ukryte są obserwacje nieba. Mówi się, że ktoś idzie za swą gwiazdą; Żydzi też szli za swoją gwiazdą, aż doszli do Ziemi Obiecanej, to nie ulega wątpliwości. Zacisnął powieki, próbując z wysiłkiem wyobrazić sobie swoją gwiazdę, ale słowa listu wciskały się do myśli i coś strasznego, dławiącego spadło mu na twarz.
Pytał prof Bauma o wszystko i na wszystko otrzymywał odpowiedzi. Martwiły go dawno niejasne wersety, przy każdym z nich obrywał po łapach, lecz nie wierzył w to, że można je objaśnić. Prof Baum mówił z błyskiem w oczach rzeczy najprzedziwniejsze i nie kładł palca na ustach, jak dziadek. Obłok nie był obłokiem, a ogień ogniem. Z ciemnych słów zajaśniała gwiazda Altair i zamgliła się światłem złota mgławica Praesepe. Mojżesz stracił dar rozpoznawania boskich znaków, a ciągnący za nim Żydzi szli podług pewniejszych wskazówek i kiedy tracili z oczu Altair, kierowali wzrok na konstelację Raka. Jehowa nie okrywał więcej chmurą niesionego przez nich ołtarza ani zapalał ogni na ich drodze. Altair był owym ogniem ołtarza, a mgławica Praesepe owym słupem dymu. Obłok, który prowadzi za dnia, i ogień, który prowadzi nocą? Dawniej zdanie to musiał tłumaczyć prościej i bez sensu, dopiero od prof Bauma dowiedział się, że wiosna i lato rozciąga się na niebie od Barana do Panny, a jesień i zima od Wagi do Ryb. Wiosna i lato, biblijny dzień, stawiał Żydom przed oczy mgławicę, jesień i zima, biblijna noc, pozwalała im orientować się według gwiazdy pierwszej wielkości; szli pustynią, szukali kierunku i wspomagała ich astronomia, a nie Jehowa i zależnie od pory roku obierali na drodze inne znaki.