Strona:Bogdan Wojdowski - Chleb rzucony umarłym.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tam i nazad ze stróżówki na podwórze z miskami. A potem je odnosi. Dumna jak paw. Jankiel, któremu w suterynie walą się na głowę cztery piętra, też wystawił sobie świąteczny szałas! U Mordarskiego, który żre słoninę za trzech i zapomniał słowa modlitwy, na balkonie stoi, a jakże, okazała kuczka. Natek Lerch postawił na oknie doniczkę z kaktusem zamiast kuczki. Sura-przekupka wyniosła na podwórze dwa krzesła i położyła obrus w kwiaty. A co to ma być? Kuczka! Fajga daje swojemu Lejbusiowi cukierek pod namiotem. Namiot... Szmacina rozciągnięta na sznurze od bielizny! Mecenas Szwarc, ten przechrzta, co czterdzieści lat nazywał się Czerniatyński, jak jaki magnat z pięcioma pałkami w herbie, i na ścianach u siebie wieszał wypchane zające i jelenie rogi, w tym roku kazał sobie wystawić strojną kuczkę, żeby nie zapomnieć czasem, że jest Żydem. Po co daleko szukać? Papierny też kazał nad łóżkiem powiesić ptaszki-wydmuszki i zieloną gałązkę. A skąd wziąć w dzisiejszych czasach gałązkę? I Buba mu przyniosła. Spod ziemi wykopała i przyniosła, żeby paralityk mógł zjeść brukiew w świątecznie przybranym łóżku. Śledziarka z jedną zasiusianą koszulą na grzbiecie i ostatni bogacz, który przez okrągły rok śpi na puchowym piernacie, szukają świątecznej niewygody w ciasnej kuczce. Wszyscy chcą świętować, jak na Żydów przystało. I nikt nie pyta, czy w ogóle Żydowi teraz świętować przystało... Świąteczny rejwach. Co to ma być? Sukkot? Pomieszanie z poplątaniem! Przesiedleńcy w ruinach mają swoje święto szałasów pod gołym niebem cały rok.
— Tymczasem. Święte słowo, tymczasem!
— Nie przerywaj mi, kiedy mówię. Zawsze milczę jak grób, tylko ciebie słychać. Raz do roku po