Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie był obecnie najlepszy. Nora uchwyciła się szkoły, ukryła się tam formalnie.
Nadeszły święta. Mimo że były ferje i miała iść do domu, została. Przebywała sama z sobą. Tinkę absorbował teraz narzeczony, przybyły na Boże Narodzenie. Zaręczyli się jawnie. Anna Rogne studjowała z Rendalenem filozofję, uważała się za uczoną, była szczęśliwa i niedostępna.
Często zastawano Norę płaczącą. Miała zwyczaj ocierać łzy szybko, jakby spędzała muchy, i uśmiechała się zaraz do wszystkich. To też przyczyna smutku nie mieściła się widocznie w szkole.
Zdarzało się, że bywała smutna, ale tym razem trwało to zbyt długo. Zasypywano ją pytaniami, ale robiła tak dostojne miny, że nikt nie pytał dwa razy.
Wreszcie nadszedł oczekiwany długo list od Tory. Zaraz od wstępu dowiedziano się wszystkiego. Nerwowy, pełen omówień, zaręczeń i wtrąceń opis wydarzenia dał żywy obraz Tory. U pani Rendalen zebrali się zaufani, a Anna Rogne czytała równo, wyraźnie, z intonacją. Przezto wiele wtrąceń nabrało cech wesołych. Śmiano się i wszyscy uczuli jednocześnie wzruszenie.
Tomasz patrzył ciągle podczas czytania na Norę. Dowiedział się niedawno, że złożyła przewodnictwo związku, to też musiał porzucić narzuconą sobie rezerwę.
Usiadł przy niej i rozmawiał z nią długo i żywo, podczas gdy inni zajęci byli listem, a Nora często przesuwała dłonie po wielkich swych oczach. To zwróciło wkońcu uwagę obecnych tak, że zaczęli ku nim spoglądać.