Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sunek niewzruszalnego zaufania, pełen świętej powagi, oraz dało im wspólny cel życia.
Być może, że matkę i cel życia byłby porzucił, gdyby miłość jego skierowała się na jedną jedyną kobietę, gdyż posiadał dziką wprost energję, ale wrodzony niepokój przysłaniał mu jedno wrażenie drugiem, a strach działał nieustannie, tak że wkońcu niechęć do małżeństwa zadominowała i cel życia został uratowany.
Od chwili pełnego zwycięstwa zaczęły się w nim rozwijać cechy abstrakcyjne, których zaródź przyniósł z sobą na świat. Skłonność ojca do obrazów i porównań i wielki rozmach w ujmowaniu wszystkiego, były to przejawy późniejszych skłonności syna.
Studjował gorączkowo, nie zawładnąwszy jeszcze jednym, brał się do drugiego przedmiotu, jakby w nim walczyły o pierwszeństwo i gdyby nie odpowiadały jego uzdolnieniom, nigdyby nie zdał żadnego egzaminu. Zawsze w chwili jego składania był już myślą i pracą daleko na przedzie tak, że sam egzamin stanowił jeno ogniwo całości, którą objął i przemyślał.
Świadek jego nauki, Karol, pojąć nie mógł, co czyni z nabytemi wiadomościami i to samo miało miejsce w stosunku do ludzi. Często zdał się być daleko, a odbierał oryginalne wrażenia.
Nauczycielką historji kultury interesował się jeno do czasu wypróbowania na niej swej metody, potem przestała dlań istnieć.
Jakże miała się rzecz z jego własną pracą? Latami polował za najlepszym materjąłem i najlepszą metodą nauczania, wprowadził w życie, po rozlicznych zmianach i poprawkach plan nauki, zwalczył ostatecznie opór zewnętrzny... Cóż mu stało teraz na drodze?