Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mówiła ostro, bezwzględnie, jak to czynią młodzi, gdy krytykują.
Skończywszy wykład, nie rozumiała zrazu, co do niej mówią. Dawała przeciwne odpowiedzi i powtarzała pytania. Dopiero potem oprzytomniała i obejrzała się za Rendalenem. Ale odszedł.
Zdziwiło ją to wielce i podeszła do pani Rendalen, by się dowiedzieć, ale zaczęła od pytania, jak jej się wykład podobał.
— Masz zupełną słuszność, drogie dziecko, w wielu punktach, — odparła — zdaje mi się tylko, że sprawę przesadza się teraz ogólnie i bierze zbyt serjo...
Wkońcu zdobyła się Anna na pytanie, dlaczego odszedł Tomasz.
— Bóg to raczy wiedzieć! — odparła pani Rendalen, westchnęła, spojrzała na drzwi, w których zniknął i wyszła także.
Rozmawiający z Torą, Wangen spostrzegł, że Anna jest sama, podszedł do niej i powiedział, że ubawiły go niektóre jej cytaty, oraz że zna książkę, z której je wzięła.
Karol Wangen bliski był zostania modnym księdzem. Umknął szczęśliwie damom, ale miał jeszcze stracha. Wiedziała to Anna od ciotek, miała tedy tajemny klucz do jego słów. Po chwili spytała o zdanie odnośnie do innych punktów wykładu.
— Znam kobiety wyłącznie z ich stosunku do reiigji, — odparł lekko zarumieniony — przeto nie mogę wydać sądu.
Gdy starsi słuchacze wyszli, zawrzało w sali, bowiem dziewczęta były zachwycone. Anna była z wszystkich najstarsza, ale zapominano o tem z powodu jej małego wzrostu. Nie spodziewano się po niej czegoś