koju, którego drzwi oczywiście zamknąć zaniedbały, usłyszała, jak Nora z pomocą koleżanki powtarza mowę Tomasza. Mówiła zupełnie jak on, przejąwszy jego metodę, głos, zapał, słowem całą zdolność krasomówczą. Nora, w istocie, umiała słuchać, jak trzeba!
Dzielna pani Rendalen zapomniała o karaniu, chciała tylko widzieć i słyszeć wykład. Ale dziewczęta inaczej pojęły jej zamysły.
Wspaniały był strach Nory i okrzyk reszty pensjonarek na widok wszechwładnej mistrzyni, a pani Rendalen, doświadczona nauczycielka, zrozumiała ten objaw szacunku. Ozwała się donośnym głosem:
— Powinnabym się naprawdę gniewać! Widzę, żeście zrozumiały. Ale wyznaję, pamięć Nory to coś niezwyczajnego!
Gdy Nora usłyszała, że jej nic nie zagraża i spostrzegła wyraźną radość przełożonej, podbiegła do niej z całym niepowściągnionym entuzjazmem szesnastolatki, objęła ją i rozpłakała się rzewnie.
Pani Rendalen, zadowolona z rezultatu, dodała:
— Jesteś dobrą, kochaną dziewczyną, Noro! Skończcież sobie sprawozdanie z wykładu, a potem przyjdźcie wszystkie do mnie, na górę. Dziś sprawimy sobie sowitą ucztę!
Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/151
Wygląd
Ta strona została przepisana.