Przejdź do zawartości

Strona:Biedna sierotka.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zbychu, prędzej, konie już zajechały — wołano na chłopca.
— Zaraz, zaraz, poczekajcie — odparł dziesięcioletni elegant — tylko krawat zawiążę.
Wszedł wreszcie do pokoju, ale trudno rozpoznać w nim małego chłopca.
Smoking wzięty od brata, wisiał na nim, jak na kiju, gors białe- koszuli wzdymał się wraz z krawaj tem, reszta ubrania też wisiała na chłopcu, a laseczka w ręku i białe rękawiczki dopełniały stroju.
Śmiech głośny powitał eleganta, któremu zdawało się, iż najpiękniej ze wszystkich ubrany.




— 8 —