Strona:Benito Mussolini - Pamiętnik z czasów wojny.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


22 kwietnia.

Przeddzień Wielkanocy, Wielka Sobota. Nieoczekiwany powiew scirocco przemienił śnieg w pluchę, woda sączy się kroplami do naszego schronu. Między Vas i Omladet grzmią lawiny. Bordaglia nie jest już zakryta śniegiem, a jej szum, wydobywający się zpośród skał, słychać daleko. Jednostajny ten szum działa oszołamiająco. — Nadeszła poczta, przysłano wiele widokówek. Jutro Wielkanoc: gdyby nie te widokówki, niktby nie pomyślał o tem wielkiem święcie.

Wielkanoc 1916.

Gdy wstałem rano, by przeprowadzić inspekcję posterunków, padał deszcz. Niebawem deszcz ten przeszedł w śnieg, a teraz nasz schron zacieka „na całego“. Na jego dnie utworzyło się istne bajoro.
— Maluczko, maluczko, a zapadniemy się w przepaść — odzywa się któryś.
Godziny płyną powoli, bez końca. Ktoś próbuje wywodzić trele:
Ed anche la Terribile
Dice ch‘e stata in guerra:
’E stata a Serpenizza
A ramazzar la terra.[1]
Jednakże śpiewka przechodzi bez wrażenia. Południe: śnieg pada. Popołudniu: śnieg w dalszym ciągu. Jakaś gazeta przynosi wiadomość o przybyciu żołnierzy rosyjskich do Francji, o opanowaniu Col di Lana, o zdobyciu Trapezuntu. To pokrzepia nam serca. — Zmierzch: śnieg jeszcze nie ustał.

Biała Wielkanoc…

  1. Od tłumacza. Pieśń tę zostawiam w oryginalnem brzmieniu, gdyż jej pointę stanowi niedająca się odtworzyć gra słów: La Terribile (właśc. la Territoria e) — i la terra. Dosłowny przekład brzmi: „Także i wojska obrony krajowej („terytorjalne“) powiadają, że były na wojnie; były, owszem, w Serpenizzy… grzebiąc się w ziemi (w terenie)“.