Strona:Baśń o dziadowym synu, co królem został.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Żal staremu okrutnie,
Boć synaczka tak kocha.

Lecz cóż począć z złą babą,
Co wojuje dzień cały,
Toż się dostał nieborak
W niesłychane opały.

A więc kiedyś o świcie,
Gdy słoneczko lśni złote,
Płacząc rzewnie z żałości,
Zbudził żebrak sierotę.

— Chodź — powiada — mój synu,
Musisz w świat iść daleki
Za te lasy, doliny,
Hen za góry i rzeki.

Pójdziesz szukać roboty
Kędyś zdala od chaty,
Może ci się poszczęści,
Może będziesz bogaty.