Strona:Baśń o dobrej wróżce (1935).djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —

deszła do Wróżki, aby ją wydoiła, i smaczne ciasteczka znikały w ustach wygłodniałych dzieci, dziękujących Opatrzności za przyprowadzenie ich tutaj.
W mieszkaniu na ciepłem posłaniu z mchu usnęły prędko, zapominając o swem sieroctwie, swych troskach i złym intendencie.
Minęło lato, liście z drzew poczęły opadać, dużo ptaków odleciało do ciepłych krajów, robiło się ponuro w naturze. Pewnego dnia Wróżka zawiadomiła dzieci, że wkrótce zjawią się u niej jej starzy znajomi, którzy corocznie przynoszą jej wieści z boru. I rzeczywiście, wieczorem, gdy Amelcia i Florek układali się do snu, przez otwarte drzwi wszedł gość osobliwy.
Był to niedźwiedź olbrzymiej wielkości, z brunatną gęstą sierścią. Amelcia wysunęła główkę z pod kołderki i słuchała.