Strona:Autobiografia Salomona Majmona cz. 2.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dostarczyłem wreszcie nieco prac do instytutu psychologii doświadczalnej i połączyłem się wreszcie z panem Radcą Dworu Moritzem celem wspólnego wydawania czasopisma psychologicznego „Erfahrungsseelenkunde.

Oto i wszystkie zdarzenia, jakie przytrafiły się w mojem życiu, a których ogłoszenia nie uznałem za bezpożyteczne. Jeszcze dotąd nie dosięgłem przystani spokoju, bowiem:
quo nos fata trahunt retrahuntque sequamur[1].



Jeszcze jedno: dla czytelników, których moje poważne przedstawienie „More Newochim“ przyprawiło o nudę, pragnę na zakończenie, Celem odszkodowania, podać maleńką alegoryczną opowieść[2].

  1. Idziemy tam, dokąd nas fatum pcha, i cofamy się ztamtąd, skąd nas odpycha. (P. T.).
  2. Uwaga tłomacza. Pozwolimy sobie zaznaczyć tutaj przypuszczenie nasze, że powyższym wierszem łacińskim pierwotnie kończyła się autobiografia, że następujący oryginalny rozdział końcowy (Schluss Kapitel) — głęboki w zamyśle, a lekki w stylu, zdradzający, iż nasz autor posiadał w sobie coś z talentu satyrycznego obrazowania i dowcipnej ironii Heinowskiej, powstał przypadkiem. Dopisany zostałby mianowicie już w trakcie druku Autobiografii, jako odpowiedź rozgniewanego filozofa, zranionego boleśnie w swojej pracowitej dumie — poszukiwacza prawdy, gdy do uszu jego doszło pewne niespodziewane dlań z pewnych ust — niesmaczne w ustach wielkich — orzeczenie o jego świeżo wyszłej „Transcendentalnej Filozofii“, które tę sumienną a ciężką pracę przypisywało li „zamiłowaniu żydowskiemu do poprawiania cudzej roboty, aby cudzym kosztem zrobić sobie rozgłos“. Było to tem-