Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
III.
Proste wrażenie dwuwiersza.

— Wasz cesarz jest czarujący! — zawołała młoda kobieta, naiwna teraz zupełnie, tak prosta i szczera, że nikt nie poznałby w niej tej damy, która śmiało wpatrywała się w oblicze cesarza... Grzeczny i tak wykwintny!... Ah, Ludwik XIV ma nareszcie następcę... Zachwycający!
Przyjęła ramię swego kawalera i przesuwała się z nim przez tłumy zebranych gości. Kokietowała, i ją kokietowano.
— Co za wspaniała uroczystość, panie Besnard! Bywałam na wielu balach dworskich we Włoszech, ale niestety! nasze nędzne festiccinole nie mogłyby rywalizować ze świetnością waszego dworu! Nasi książęta są tacy drobni: żebracy, prawdziwi lazzaroni!...
— Czy pani na stałe siedlisko obrała sobie Paryż? — zapytał Marcel.
Przynajmniej na czas pewien. Ubóstwiam wasz Paryż.
— A paryżan, księżno?
— Paryżan?... Zanadto są niebezpieczni; taka jak ja poverine, nie posiadająca obrońcy, musi się ich obawiać.
W głosie jej dźwięczała słodycz, ręka jej na ramieniu Marcela opierała się coraz wyraziściej, a cała jej postać wyrażała rozkoszne oddanie się, w którem obawa i chęć walczyła ze sobą. Marcel domyślał się tego wszystkiego: wnosił to z nacisku jej ręki, z tego zbliżenia się całej jej osoby do jego piersi.
Po przez szeregi zaproszonych na bal cesarski gości, Marcel przeprowadził księżnę do sali, w której stały stoły, zastawione wszystkiem, co moda nakazywała podawać na tego rodzaju «Souper-debout».
Tutaj pięknie powystrajani, tak przecież na salonach cesarskich wyrafinowanie grzeczni i delikatni wy-