Strona:Augustyn Thierry - Spiskowcy.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

snopy światła wypływały nazewnątrz, nadając długiemu budynkowi szatę uroczystą. Na placu Carrousel stały liczne szeregi powozów, które po kolei składały w przedsionku pałacowym wydekoltowane kobiety i mężczyzn w najrozmaitszyeh mundurach.
Był to pierwszy bal dworski w sezonie zimowym.
Pałacu Tuileryjskiego dziś już niema. W pierwszej zaraz godzinie swej konwulsyjnej agonji, Komuna 1871 roku przeznaczyła go na ofiarę zniszczenia, a żaden z jej radośnych płomieni nie rozweselił tak szczerze tej nędznej burzycielki... Głupcy! Dla tego, że niszczyli nieco kamieni, wymownych świadków wielkiej przeszłości, czyż mogli sądzić, że w ten sposób zabijają rzeczywiście tę przeszłość?... Długi czas jeszcze poszczerbione mury i nawpół rozwalone wieżyczki wyciągały swe członki ku niebu, opuszczone i zapomniane, jak gdyby świadczyły przeciwko wojnie domowej... Dziś ruin nawet już niema — etiam periere.
Z placu Carrousel oczy, które zawsze patrzeć umieją, widzą jeszcze w próżni cienie rzeczy zamarłych... Ale jestto wspomnienie tylko, które z każdym dniem zaciera się coraz bardziej... Nadchodzi wiek nowy, obojętny na nasze skargi i żale... Małym dzieciom opowiadać będzie: «Tutaj był niegdyś pałac, w którym mieszkali królowie!» Zapomnienie, tak prędko... zapomnienie, prawdziwy grób człowieka!...
Autor tej opowieści przebiegał dawniej to stare siedlisko monarsze; widział ostatnich jego mieszkańców: niechże mu będzie wolno wywołać ich obraz z krainy zapomnienia i niepamięci.
Na prawo od wejścia wysokie schody kamienne, o dwóch skrzydłach, proste, twarde, podobne do ogromnej drabiny, prowadziły do apartamentów. W czasie balu oświetlały je pochodnie, a na każdym stopniu stała w pancerz błyszczący zakuta ogromna postać członka straży cesarskiej. Na samym szczycie schodów, w pierw-