— A więc, tak — odrzekł Marino, zbliżając się do rozciągniętej na kanapie «duszy wspaniałej»...
Czy przypominasz pan sobie pewnego człowieka, który służył pod pańskiemi rozkazami w legjonie Czerwonych?... Dzielny, waleczny... niejaki Pianori?... Ale, na honor, ja nic, nic nie wiem, nic!
W tej chwili aż do nich doszedł z ulicy przewlekły, nosowy głos roznosiciela gazet:
«Evening Papers!» Ważne depesze z Francji!!»
Jednocześnie z Regent Street dochodziły stłumione głosy.
Głos roznosiciela ciągnął dalej: «Okropny zamach na życie cesarza francuzów!»
Dwaj włosi spojrzeli na siebie. Ekscelencja zadzwonił: wszedł garson.
— Prędko!... prędko!... Kupić mi ten dziennik!
Garson wyszedł i po chwili wrócił i podał Ekscelencji «Evening Star».
Wówczas stary włoch, nachylając się nad dziennikiem, przeczytał głośno:
W dniu dzisiejszym na polach Elizejskich niejaki Pianori kilkakrotnie wystrzelił z pistoletu do cesarza francuzów. Napoleona żadna kula nie dosięgła. Morderca, ciężko ranny, prawie rozszarpany przez publiczność, znajduje się w ręku sprawiedliwości.
Żadnych szczegółów; tuż pod depeszą, nadesłaną z Francji, liczne telegramy włoskie.
Ekscelencja czytał dalaj:
«Neapol, godz. 10 rano. Wczoraj, w teatrze San-Carlo miało miejsce pierwsze przedstawienie nowego baletu «Kobiety i kwiaty». Sala widzów okazała i świetna. Przyjęcie entuzjastyczne. Tancerki wywoływano aż siedm razy».