Strona:Asnyk Adam - Pisma 03. Wydanie nowe zupełne.djvu/067

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    XXII.


    Naprzód i wyżej! przez ból i męczarnie,
    Przez ciemną otchłań, przez śmierci podwoje,
    Przez szereg istnień padających marnie,
    Lecą bez końca tłoczące się roje.

    Senne zarodki, tkwiące w swojem ziarnie,
    Głazy zakute w bezwładności zbroję,
    Czekają tęsknie na zbudzenie swoje,
    Gdy je dreszcz życia przejmie i ogarnie.

    Naprzód i wyżej! w gwiaździste ogromy,
    Prąd życia coraz przyśpieszonym ruchem,
    Porywa z głębi bezwiedne atomy...

    I w to, co było i martwem i głuchem,
    Rzuca blask myśli, sam siebie świadomy,
    Przenika światłem i wypełnia duchem.