Strona:Artur Schopenhauer - Sztuka prowadzenia sporów.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezwstydu i mocny głos, może się to udać bardzo łatwo.
Należy to do „fallacia non causae ut causae.”

Wybieg 14. Kiedyśmy postawili tezę paradoksalną i znajdujemy trudność w jej dowiedzeniu, proponujemy wówczas przeciwnikowi jakąś pewną, jednak niezupełnie widocznie pewną tezę, niby pragnąc zaczerpnąć z niej dowodzenia. Jeżeli przeciwnik przez podejrzliwość odrzuci ją, doprowadzamy tezę tę ad absurdum i tryumfujemy; jeżeli zaś zgodzi się na nią, to, bądź-co-bądź, powiedzieliśmy coś rozumnego i możemy teraz poszukać czego innego; albo wreszcie dołączamy wybieg poprzedni i twierdzimy, żeśmy tym sposobem dowiedli swego paradoksu. Potrzeba na to ostatecznego bezwstydu, ale spotykać się to daje w życiu często, i są ludzie, którzy postępują w ten sposób instynktownie.

Wybieg 15. Argumenta ad hominem lub ex concessis. Przy tezie przeciwnika powinniśmy poszukać, czy nie przeczy ona w taki lub owaki sposób, choćby tylko na oko, czemuśkolwiek, czego dowodził, lub na co się zgodził poprzednio. Czy nie sprzeciwia się albo tezom szkoły, i sekty, którą chwalił, działalności wyznawców tej sekty, choćby nieistniejących, lecz przypuszczalnych, wreszcie temu, co przeciwnik sam robi, lub czego nie robi. Jeżeli więc przeciwnik broni np. samobójstwa, krzyczmy mu zaraz: „dlaczegóż się sam nie powiesisz?” Lub jeżeli twierdzi, że Berlin jest nieprzyjemnem miejscem pobytu: „dlaczegóż nie wyje-