Strona:Artur Schopenhauer - O wolności ludzkiej woli.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

męczyli się zawzięcie, byle zdobyć chleb. I nie było nikogo, ktoby się odważył temu sprzeciwić. Przeciwnie: wszyscy krzyczeli na wyścigi. „Olbrzym! ten wielki, ten największy ze wszystkich olbrzymów!“ Bo każdy spodziewał się urzędu, prebendy. Zapewne: w cichości i skrytości ducha mówili sobie: „Nieźle kłamię i.... odważnie! wszak ten olbrzym wciąż jeszcze ani o cal nie podrósł, lecz zostanie karłem na zawsze. Ależ cóż mam robić? Idźcież wy i powiedzcie, co myślicie: a potem zobaczycie, jak na tem wyjdziecie. Natomiast mnie takie postępowanie daje odzienie, jadło i napitek. Mogę żyć wystawnie i stanę się wielkim człowiekiem. Niech więc to dziwo będzie sobie czem chce: niech będzie olbrzymem na przekor całemu światu.“ — Andrenio poczynał płynąć z prądem i krzyczał [376] za innymi: „Olbrzym! olbrzym! olbrzymi olbrzym!“ I natychmiast posypały się na niego podarki i czerwieńce: wówczas zawołał: „To! to jest mądrością życia!“ Lecz Kritilo stał cicho, a miotała nim burza: „Pęknę, jeżeli nie przemówię,“ rzekł. „Nie mów,“ odparł Odgadywacz, „i nie gub sam siebie. Czekaj jeno, póki się ten olbrzym nie odwróci do nas tyłem, a zobaczysz wówczas, co się stanie.“ I dobrze przepowiedział, bo gdy tylko owo dziwo odegrało już swoją rolę olbrzyma i usunęło się następnie do garderoby całunów, poczęli wszyscy wykrzykiwać: „Ależ to byliśmy fujarami! Toż to nie był olbrzym, ale jakiś Pygmejczyk, nic wart i do niczego!“ — i pytali się nawzajem, jak to było możliwe. A Kritilo rzekł: „Zaprawdę, jakaż to różnica, czy się o kimś mówi za życia czy po śmierci. Jak to inaczej mówi się o nieobecnych: jakaż to przecie wielka odległość między tem co nad nami, a tem, co pod naszemi stopami!“

30) „Ale oszustwa owego nowoczesnego Synona[1] nie dobiegły jeszcze do końca. Bo oto przerzucił się teraz na inne pole i wydobywał znakomitych mężów, prawdziwych olbrzymów, głosząc że są karłami, ludźmi nieudolnymi, zerami, ba, mniej jeszcze, niż zerami: na co się też wszyscy zgadzali,

  1. Synon, jeden z Greków oblegających Troję. Swojemi kłamstwami umożliwił wprowadzenie do Troji drewnianego konia, w którym się schowali greccy wojownicy i którego Trojanie wprowadzili do miasta oszukani przez Synona.