Przejdź do zawartości

Strona:Artur Oppman - Pieśni o sławie.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aż w melodyi mazurka
Z krwawej rany krew ciurka...
Dalej, chłopcy! hej! w tan!



III.

Cicho... cicho... tarabany
Biją... trąbki grają...
Cicho... cicho... to ułany
Z wioski wyjeżdżają...

Otworzone na ścież chaty!
Przed chatami matki,
Siwe ojce: srebrne kwiaty...
Rwij się, rwij, piosenko...

Płoną barwne chorągiewki,
Parskają koniki
I ułańskie lecą śpiewki,
Skroś rycerskie szyki.

A przy wiejskim kołowrocie,
Jak maki, bławatki,
Stoją one w zorzy złocie...
Rwij się, rwij, piosenko...

Jeszcze słychać: «Bywaj zdrowy!»
Jeszcze: «Żegnaj, miła!»
I przylata wiatr echowy,
Zimny, jak mogiła.