Strona:Artur Oppman - Baśń o córce rybaka i królewnie Bałtyku.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Od tej pory on już nigdy
Nie ośmieli się w Bałtyku
Łowić ryby, twe poddane,
Innem zajmie się rzemiosłem.
A gdy kary chcesz koniecznie,
To tatusia każ wypuścić,
A mnie zamknij w jego celi.
Niech tam spędzę całe życie.
Tak prosiła biedna Zorza;
Z jasnych oczu łzy jej płyną,
A co która na ziem spadnie,
Zaraz w perłę się zamienia.
A królewna z tronu wstała
I podeszła do dziewczynki,
Na jej główce płowowłosej
Miękką rączkę położyła
I do Zorzy tak powiada:
— Rozczuliła mnie twa miłość;
Rzadko zdarza się serduszko
Tak poczciwe, jako twoje.
Puszczę z celi twego ojca.
Wnet do niego cię zawiodę,
I by łaskę mą okazać,
Po królewsku was obdarzę.