Strona:Artur Oppman-Stare Miasto Obrazki z niedawnych lat.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zbyt krótko się Hamlet napawał
Miłości tej błędnym ognikiem —
Ofelia nie zgasła w szaleństwie,
Lecz za to... uciekła z kupczykiem.

I z oczu sennego aktora
Do kufla dwie słone łzy biegą —
Dratewka go budzi kułakiem:
»Hej! Pora do domu, kolego!...«


VI.

W ubogiej izdebce pod strychem
Dobiegło to życie do końca —
I skonał wędrowny artysta,
Wołając: »Do słońca! Do słońca!...«

Tak z żalu pił majster Dratewka,
Ze dostał gorączki i chrypki —
Do butów zmarłego ostatnie
Na urząd dorobił przyszczypki.