Strona:Artur Oppman-Śpiewy historyczne.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VI.


Szykuje się do bitwy pan Gerwazy stary:
Mosiężne na nos długi włożył okulary,
Bo, choć z dachu na ziemi dojrzy i szelążki,
Insza sprawa z oczami, gdy trza czytać z książki.
Z czerwonej chustki, w żółte nakrapianej grochy,
Wydobył modlitewnik, obtargany trochy,
Odmówił krótki pacierz solennemi słowy,
Zażył tabaki, kichnął, — i już jest gotowy.

Z piskiem, z wizgiem, rwą dońce na oddziału flanki,
Raz wraz w nich ktoś ze szlachty wali, jak w cyranki,
Hrabiątko ze sztucera, ekonom z skałkówki
Dziurawią łby, zrywają czapki, jak makówki.
Józik ma „Colta“ w garści... Puk! puk! Toż to hula
Ba! dystans za daleki... nie donosi kula!
Dobry taki pistolet na bliską robotę...
Pomacał szablę gołą... Czeka na piechotę...