Strona:Artur Oppman-Śpiewy historyczne.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Z wyjątkiem straty żony, co teraz w błękicie,
Przebywa z aniołami, szczęśliwe ma życie
Pan Gerwazy; swą pracę ukochał gorąco,
Nigdy mu się na dachu zmysły nie zamącą,
Nigdy na szczycie wieży nie straci rezonu,
Śmiało podnosi głowę do niebios regjonu,
Lecz, po prawdzie, miast badać bieg chmur lub obłoka,
On woli Stare Miasto oglądać zwysoka.

Bywało, pan Gerwazy z katedralnej wieży
Duszą, myślą, oczyma na Warszawę bieży —
I kochane budynki chłonie na przemiany:
Najstarszy dom stolicy, „Arjańskim“ nazwany,
Dom Czamerów, dom Gizów, dom Fukierów sławny,
„Wójtowskiej“ kamienicy kadłub starodawny,
Święty Marcin, gdzie dzieckiem odmawiał paciorek,
I dom na rogu Celnej, co się zwie: „Klasztorek“,