Przejdź do zawartości

Strona:Artur Oppman-Śpiewy historyczne.djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Każdy biega z frasowną a nadętą miną,
Jakby świat się miał stworzyć za jego przyczyną.

W ogromnym refektarzu, pod łukowym stropem,
Dwanaście długich stołów postawił chłop z chłopem,
Na stołach biały obrus, pod obrusem zasie
Rozliczne zioła włoskie, co rosną w tym czasie.
W rogach, miast snopów zboża, jak to u nas w kraju,
Gałęzie świeże laurów, że było, jak w gaju,
A iż niema choinki, co jest wielka szkoda,
Stała na głównym stole pomarańcza młoda.

Było nas z pół tysiąca. Gwar, jak morze, wzbierał,
A wtem wstał z swego miejsca Kniaziewicz jenerał
I wzrostem, jakby olbrzym, górując nad nami,
Rzekł: „Koledzy, opłatkiem przełamię się z wami,