Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niech zaczeka — udała spokojną, gdyż taka wizyta faktora zapowiadała coś niezwykłego.
— Kiedy on mówi, że to ważny interes... — bąknęła nieśmiało zaczerwieniona dziewczyna.
— Niech zaczeka! — zawołała pani głosem ostrym.
Dziewczyna znikła.
— To mój faktor; pewno z kupcem na zboże przyjechał do mnie.
— Toż maj, za wcześnie sprzedawać.
— Pani dobrodziejka ma pewno zeszłoroczne zboże — uśmiechnął się pośrednik nie bez ironii.
— Tak, tak, są jeszcze resztki w śpichrzu — objaśniała zmieszana.
— Ot, nie przeszkadzając pa-