Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brodziejka nie znajdzie — pochwycił pośrednik.
— Tak powiedz pani rzetelnie, po co te bałamuctwa?...
— Zaczekajcie, panowie, chwilę... poradzę się z córką... obliczę...
— Niech będzie i tak, abym się nadaremnie nie tłukł po tych drogach... Powiedz, panie Ziębowski, pocztylionowi: niech czeka...
Za wychodzącą panią pośpieszył pośrednik i, zastąpiwszy jej drogę w przedpokoju, zaczął szeptem:
— Pani dobrodziejko, tylko z przyjaźni dla nieboszczyka przywiozłem go tutaj... To bogaty człowiek, ma grube pieniądze, można dobrze sprzedać Popielówkę, już ja pomogę...