Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak... toż ja nie winuję pani — dodał, widząc jej rumieniec i zmieszanie — nie takie fortuny padają: ot żyło się, to się i rozeszło.
Przed słuchającą przesunął się z błyskawiczną szybkością i bardzo wyraźnie cały obraz jej kłopotów, zmartwień i trosk, przemyślanych w długich, bezsennych nocach. Groźba Towarzystwa, nieuiszczone procenta, długi w miasteczku, niezapłacone zasługi służbie, brak pieniędzy na robociznę; pobladła, poczuła cisnące się łzy, ale zmogła się, i ogarnął ją gniew na obcego człowieka.
— Informacye pana są błędne — rzekła dumnie — i ze spraw moich przed nikim nie potrzebuję się tłomaczyć.