Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chce pani sprzedać, to dobrze, a nie chce pani, szkoda słów.
— Muszę się namyślić, poradzić...
Pan Szyszkowski spojrzał na mówiącą z lekceważącem współczuciem, uśmiechnął się, potarł czarną brodę i przemówił:
— Hm... ot, widzi pani, ja szczery człowiek, u mnie co w sercu, to i na języku, ja nie lubię kręcić, tak powiem całą prawdę, jak szlachcic do szlachcianki, bo ja szlachcic... z rodu...
— Ależ bardzo proszę pana, otwartość jest tylko zaletą.
— Rzecz jest taka... Ziemski bank rozpisał w gazetach licytacyę na majątek... pani to nie nowina, co?.. nu, a hypoteka zapaskudzona, spłacić długów niema