Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bądź sprawiedliwy i nie przypisuj swej winy innym.
— Ot, wybrała się! — zaśmiał się z goryczą.
— Mama postąpiła słusznie, i nie możesz narzekać... a ci inni, którymi kłujesz mnie, ani nie warci wspomnienia...
— Oho, aż tak jedziesz...
— Kogo ty poznałeś? z kim żyłeś? — mówiła podniecona — zbieranina z ulicy, knajp, cukierni... pierwsze lepsze szumowiny, i z tego sądzisz o nas, nazywasz nas blagierami. A kto z uczciwych ciebie okłamał, oszukał, w błąd wprowadził?
— Ot, rozhulała się baba! — śmiał się z przymusem — to niby wy tutaj prawdą żyjecie... ha, ha, ha...