Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powiedziałem, że jasny pan dziedzic bardzo zajęty.
Pan Szyszkowski przeszedł się chmurny po pokoju, ręką przyciskał białe czoło, jak gdyby chciał sobie przypomnieć, wreszcie rzekł:
— Dobrześ zrobił, Wierczak; póki starsza pani u nas, nie wpuszczaj żadnego żyda, rozumiesz?
— Słucham jaśnie panie...
Pan Szyszkowski, pocierając ciemny zarost ręką, patrzał przez okno w ogród, obliczając swe długi. Przyrzekłszy żonie, że bez zawiadomienia jej nie ruszy pieniędzy z banku, a potrzebując na wydatki gospodarcze, prezenty, wyjazdy, w sekrecie przed żoną pozaciągał długi w miasteczku.