Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ragdowy, malutkiemu synkowi srebrny przyrząd do herbaty na sześć osób, a teraz ta zbytkowna kołyska.
Pan Szyszkowski, zdziwiony jej milczeniem, a żądny uznania i pochwały, spytał:
— Mamo, czy nie jest ładna rzecz?
— Ładna kolebka, ale też musi kosztować bardzo drogo.
— Co tam pieniądz! — wzruszył ramionami lekceważąco — w tem historya, czy to piękne...
— Po co jednak te zbytki dla dziecka?
— Zbytki!? — uśmiechnął się — toż ja przychyliłbym mu nieba, gwiazdami otoczył, a to drobnostka... Ot przyda się jeszcze na przyszłość...