Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
I.

Dzyń... dzyń... dzyń...
To ciszej, to głośniej odzywał się dzwonek, przytwierdzony do dyszla bryczki pocztowej, toczącej się po nierównej drodze powiatu Błońskiego.
Dwa konie wychudłe, w chomątach zużytych, potrzebowały nieustannej zachęty furmana, to biczem, to głosem, aby biedz dalej mimo piasku i wybojów.
— Wio, Siwek!... Hej, Kasztan!... — wołał furman, naglony przez dwóch podróżnych, bicz świsnął w powietrzu, dzwonek zabrzmiał jękliwiej, i jechano dalej.