Strona:Arthur Howden Smith - Złoto z Porto Bello.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzi... i księża i zakonnice, Murrayu... Tak, to ciężki grzech i nigdy zań nie otrzymam rozgrzeszenia, cokolwiekby się przydarzyło.
— Waćpan niepotrzebnie się frasujesz — ozwał się Murray tonem uspokającym. — Przeinaczyliśmy nasze plany, ażeby zaś je wykonać musimy wobec pańskiej córki odegrać komedję w czem i waszmość przyjąć musisz udział; będzie to nawet udane porwanie. A teraz powiedz mi, gdzie znajdują się skarby?
— W lazarecie.
— Panie Saunders! — zawołał mój dziadek.
Podsternik, roztrąciwszy otaczających, wysunął się na czoło korsarzy, stojących na głównym pokładzie.
— Weź pięćdziesięciu ludzi i wydostańcie cały zapas złota, jaki znajduje się w lazarecie zdobytego okrętu.
— Według rozkazu, panie kapitanie — odrzekł Saunders, a korsarze jęli się ubiegać z zapalczywością o przyjęcie ich do tej roboty.
Dziadek skończył czyścić szpadę, podszedł do poręczy bakortu i cisnął w morze skrwawioną chustkę.
— Hej, panie Marcinie! — zawołał na sztormana, stojącego na rufie Króla Jakóba.
— Słucham, słucham, panie łaskawy — odpowiedział Marcin. — Bodaj........, ale mieliśmy dziś ładną robotę.
— Podzielam twoje uczucia, Marcinie — odparł mój dziadek. — Bądź tak dobry, spuść nam linę z rei masztu przedniego, aby wciągnąć na pokład cały ten skarb, który Saunders właśnie wydobywa ze schowku. Skrzyknij-no też kilkudziesięciu ludzi, żeby na poczekaniu naprawili conajcięższe uszkodzenia. Chciałbym, żeby okręt nasz był zdatny do dalszej żeglugi, skoro tylko przeładujemy zdobycz.
— Według rozkazu, panie kapitanie, ja sam osobiście będę czuwał nad tem wszystkiem — zapewnił go Marcin. — A bodaj...
— Cięty chłop z tego Marcina! — zauważył mój dziadek, przechodząc z powrotem przez pokład. — Ale my tu musimy odegrać małą komedję. Waćpan, chevalier, odegrasz rolę Strapionego Rodzica. Ja będę Starym Rozpustnikiem. Piotr będzie Niemą osobą... nie dąsaj się,

198