Strona:Arthur Conan-Doyle - Znamię czterech.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oni postrachem dla marynarzy, wyrzuconych skutkiem katastrof okrętowych na to wybrzeże, albowiem zabijają ich kamiennemi maczugami lub też strzałami zatrutemi. Takie mordy kończą się ludożerczym bankietem.“
— Co za miły ludek! Prawda, Watsonie? Gdyby człowiek, którego ścigamy, pozostawiony był własnemu instynktowi, odkrylibyśmy zapewne same kości ofiary. Pewien jestem, że Jonatan Smith żałuje dziś gorzko, iż użył takiego wspólnika.
— Ale jakimże sposobem go wynalazł?
— Wszak wiemy, że ów Small przebywał na wyspach Andamańskich? Cóżby w tem było dziwnego, gdyby przywiózł ztamtąd krajowca? Bądź spokojny: zczasem wszystko się wyjaśni. Ale widzę, że upadasz ze znużenia. Połóż się na tej kanapie. Ja cię ukołyszę.
Wziął skrzypce i zagrał cichą, smutną melodyę, improwizował ją zapewne, gdyż był obdarzony wielką zdolnością muzyczną. Usnąłem niebawem i śniła mi się piękna Marya Morston.