Przejdź do zawartości

Strona:Antychryst.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sztuczne — jak święty Hipolit świadczy: wysławiać go będą, Antychrysta, pieśniami i głosami rozlicznemi, wołaniem donośnem i światło ponad wszystkie światła oświeci go, władcę mroku. Dzień ciemnością się stanie, a noc dniem; miesiąc i słońce w krew się obrócą i ogień z nieba zstąpi.
We wnętrzu pałacu ognistego okazał się obraz Piotra, rzeźbiarza Rosyi, nowego Prometeusza.
— I wszyscy mu się pokłonią — kończył starzec — i zawołają: Vivat! vivat! Kto podobny Zwierzowi temu? Kto wojować z nim będzie? On nam ogień z niebios sprowadził.
Wszyscy patrzeli na ognie sztuczne w osłupieniu trwogi. Skoro zaś w kłębach dymu oświeconych ogniami bengalskiemi dał się widzieć płynący po Newie cudotwór — zdało im się, że to jest przepowiedziany Zwierz z przepaści wychodzący. I oczekiwali, że zbliży się, że przyjdzie do nich, idąc po wodzie suchemi stopami, lub przyleci w gromach i błyskawicach na skrzydłach ognistych z niezliczonymi zastępami Antychrysta.
— Och! bracia, bracia — wołał, szlochając i drżąc, zbiegły rekrut Pietko. — Straszno o nim mówić, a on może już blizko nas.
— Nie wiedzieć skąd padł na was taki strach babski. Kół osinowy mu w gardło i koniec — zaczął nadrabiając miną Siedmiosążniowy; ale wnet pobladł i zadrżał, skoro siedząca obok niego Kilikia opętana padła na wznak, poczęła się rzucać i krzyczeć w konwulsyach.