Przejdź do zawartości

Strona:Antychryst.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nęły pałace, na miejscu suchych chrustów wyrosły ogrody kwitnące. Zwrócim-li wzrok nasz na grody utwierdzone: widzimy takowe rzeczy, jakowych dawniej i w malowanych figurach nikt nie oglądał...
Długo jeszcze mówił o księgach prawniczych, o naukach i sztukach wolnych, o flocie — »tych arkach uzbrojonych«, o ulepszeniu i odnowieniu cerkwi.
— A ty — zawołał na zakończenie w zapale retorycznym, machając szerokiemi rękawami sutanny, jak skrzydłami czarnemi, co go czyniło podobniejszym jeszcze do nietoperza — a ty, nowy grodzie i nowa stolico Piotrowa, czyż nie wielka jest sława twego fundatora? Tam gdzie nikomu nie śniło się nawet o ludzkiem mieszkaniu, wznosi się miasto godne tronu carskiego. Urbs ubi sylva fuit. Miasto gdzie las był. I kto nie pochwali miasta onego? Nie tylko przewyższa ono pięknością wszystkie grody rosyjskie, ale i w Europie całej nie łatwo znaleźć podobnego! Na wesołem miejscu zbudowane ono zostało! Zaiste Wasza Wysokość uczyniłeś metamorfozę czyli przemianę całej Rosy i!
Aleksy słuchał i patrzał uważnie na Fedoskę. Skoro ten mówił o wesołem położeniu Petersburga, oczy jego spotkały się na chwilę, jakby przypadkiem, z oczami carewicza, któremu zdało się, że w spojrzeniu mówiącego przemknęło złośliwe szyderstwo. I przypomniał sobie jak nieraz Fedoska — oczywiście w nieobecności Piotra —