Strona:Antychryst.djvu/441

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakby za niemi znowu zamajaczyło straszliwe przywidzenie.
Wreszcie padł na krzesło, ukrył twarz w dłoniach, skulił się cały, jakby pod brzemieniem strasznego ciężaru.
Hrabia Daun położył mu rękę na ramieniu, chciał mu okazać jakiś znak współczucia, ale zrozumiał, że nie ma nic do powiedzenia i w milczeniu podszedł do Weinharta.
— Cesarz nastaje na to — szepnął po cichu — żeby carewicz oddalił od siebie kobietę, z którą przebywa. Nie miałem odwagi powiedzieć mu tego dzisiaj. Kiedyś przy sposobności, niechaj mu to pan powie.


V.

»Sprawy moje wikłać się poczynają, — pisał Tołstoj do rezydenta Wiesołowskiego w Wiedniu. Jeżeli dzieciak nasz nie zrzeknie się protekcyi, pod którą się schronił, dobrowolnie za nic nie pojedzie z nami. Dlatego też potrzeba, aby Wasza Miłość usilnie się starał, by wszędzie, na każdem miejscu, carewicz spotykał się z posłuchem, że cesarz z bronią w ręku w sprawie jego przeciw carowi nie stanie. Bo w tem jego główna otucha. Wdzięczni być powinniśmy tutejszemu wice-królowi za starania, na korzyść naszą podjęte. Ale na upór tak zatwardziały, rady nie ma. Nie mo-