Strona:Antychryst.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wnianą łyżkę, czerpać nią z naczynia trunek i pić go; następnie mężczyźni całowali Wenerę odpowiednio do wieku, młodzi w rękę, starzy w nogę, a damy kłaniały się jej uroczyście »z ceremonialnym komplementem«. Wszystko to do najdrobniejszych szczegółów naprzód obmyślane i przepisane przez samego cara, musiało być wypełnione z całą dokładnością pod grozą kar surowych, a nawet pletni. Stara carowa Praskowia Teodorowna, bratowa Piotra, wdowa po carze Joanie, także piła wódkę i kłaniała się Wenerze. Starała się ona wogóle dogadzać Piotrowi, stosując się do wszelkich jego innowacyi: przeciw wiatrowi trudno płynąć. Tym razem wszakże poważna staruszka w swych ciemnych wdowich szatach — Piotr pozwalał jej nosić staroświecką odzież — skoro przysiadła »niemiecką manierą« przed »bezwstydną nagą dziewką« — doznała w sercu uczucia wielkiej goryczy. »Lepiejby się w ziemię zapaść aniżeli patrzeć na to wszystko«, pomyślała sobie. Carewicz pocałował także z pokorą rękę Wenery. Awramow chciał się ukryć, ale znaleziono go i przemocą sprowadzono, i chociaż drżał cały, bladł, potem się oblewał, o mało nie zemdlał, dotykając ustami czartowskiego posągu, musiał dokładnie wypełnić obrzęd pod surowem spojrzeniem cara, którego więcej jeszcze bał się aniżeli białych djabłów.
Bogini zdawała się patrzeć bez gniewu na te błazeńskie maski bogów, na te grube koncepty