Strona:Antychryst.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łoby się słońce, gdyby stąpiło do mroków Hadesa.
Piotr Andrejewicz Tołstoj na prośby dam wydeklamował własnego utworu wiersze o Kupidynie, stary anakreontyczny hymn na cześć Erosa

Raz na różach Amor mały
Pszczółki śpiącej nie dojrzał.
Żądłem w palec urażony,
Łzami zalał się i wzleciał
Matce Wenus się poskarżyć.
»Ginę matko, z płaczem mówi,
Ginę i umieram już.
Żmijka mała mię ukłuła,
Ze skrzydłami żmijka mała,
Co ją zwykle pszczółką zowią«.
Wenus na to mu odpowie:
»Jeśli żądło pszczółki małej
Tak boleśnie cię ukłuło,
Jakżeż boleć muszą rany,
Które synku ty zadajesz!«

Damom, które dotąd nigdy rosyjskich wierszy nie słyszały prócz pieśni i psalmów cerkiewnych, piosnka wydała się czarującą.
W tej samej chwili Piotr własnoręcznie zapalił i puścił jako pierwszą rakietę fajerwerkową, latającą maszynę w postaci Kupidyna z płonącą pochodnią. Sunąc się po niewidzialnym drucie, Kupidyn przeleciał od galeryi do tratwy na Newie,