Przejdź do zawartości

Strona:Antychryst.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i innych prawych synów rosyjskich, i dotąd w pocie czoła spożywamy chleb nasz, jako Bóg przykazał praojcu naszemu Adamowi. Jak mogliśmy potrudziliśmy się nad budową arki rosyjskiej, jedno mając zawsze na myśli, by Ruś nasza na świat cały sławną się stała. Skoro radość ową ujrzeliśmy wreszcie, którą Bóg dał ojczyźnie naszej, pomyśleliśmy o następcy naszym, a wtedy prawie równy radości smutek mię ogarnął, widząc ciebie niezdolnym do rządzenia sprawami państwa...
Wstępując po schodach pałacu Zimowego i przechodząc około grenadyera, stojącego na warcie u drzwi pracowni ojcowskiej, uczuwał Aleksy — jak zawsze przed widzeniem się z ojcem — bezrozumny jakiś, zwierzęcy strach. — W oczach ciemno mu się robiło, zęby szczękały, nogi się uginały; lękał się, by nie upaść.
Ale w miarę tego, jak ojciec równym, spokojnym głosem wygłaszał długą swoją, obmyślaną naprzód, jakby na pamięć wyuczoną przemowę, uspokajał się Aleksy.
Wszystko w nim zastygało, kamieniało.
I znów wszystko mu jedno było, jakby ojciec mówił nie o nim i nie do niego. Stał przed carem wyciągnięty, jak żołnierz, słuchał, lecz nie słyszał, ukradkiem rozglądając się w pokoju z roztargnioną i obojętną ciekawością.
Warsztat tokarski, narzędzia ciesielskie, astrolabie, kompasy, globusy, przeróżne narzędzia ma-