Strona:Antychryst.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W ikonach bożych jest siła boża; tak samo i w bałwanach, ikonach czartowskich czartowska jest siła. Do dziśdnia służyliśmy jedynemu pijanemu bogu Bachusowi, Iwanem Chmielnickim nazwanemu, a w błazeńskim soborze księciem-papieżem, teraz zasię mamy służyć najplugawszej lubieżnej bogini Wenerze. Maszkarami zowią tę służbę i grzechu w niej nie widzą, albowiem mówią, bogi te naprawdę nie istnieją, a bałwany ich bezduszne po domach i w ogrodach ku upiększeniu tylko są stawiane, ale i w tem na zgubę duszy swej mylą się, bo przyrodzone a rzeczywiste istnienie te stare bogi w sobie mają.
— Jakto, wierzysz w bogi pogańskie? — z większym jeszcze zdziwieniem spytał carewicz.
— Wierzę Wasza Wysokość świadectwu Ojców świętych, jako bogi one czarty są. Chrystus ukrzyżowany wygnał je z ich bóżnic, a one uszły na miejsce puste, ciemne i przepaściste i zagnieździły się tam, udając martwych, nie istniejących — do czasu. A skoro osłabło w nas dawne chrześciaństwo i bezbożność nastała, to i one bogi ożyły i z nor swoich wypełzły. Jako wszelakie płazy nieczyste i gady jadowite, co z jaj swych wychodzą i ludzi żądłami rażą, tak czarty z owych starych bałwanów wyłażą i dusze chrześciańskie jadem swem trują, a do zguby przywodzą. Czy pomnicie panie widzenie św. Ojca Izaaka? Cudne dziewy i młodziany z licami, co jak słońce błyszczały, uchwyciły św. Ojca za ręce, i